Wczoraj zachęcony kilkoma internetowymi artami postanowiłem pojechać rowerem do pracy. Bo szybciej, nie trzeba stać na przystanku na wiecznie spóźniony autobus, bo to i tamto. Dzień wcześniej przygotowałem rower, założyłem opony z bieżnikiem i zrobiłem rekonesans na osiedlu.
Tragedii nie ma, rewelacyjnie też nie jest. Da się jechać po odśnieżonym chodniku. Gorzej jest z zakrętami i utrzymaniem na nich równowagi:) Zupełnie nie na się jechać po świeżym śniegu. Wracając z pracy musiałem prowadzić a właściwie ciągnąłem rower za sobą...Hamulce działają z opóźnieniem albo wcale. Za to jest bardzo ciepło a właściwie gorąco robi się po paru minutach pedałowania:) Dobre rękawiczki, czapka, wysokie buty, okulary i damy radę zimie:) Lepsze to niż czekanie pół godziny na autobus. Wrzucam 2 zdjęcia, jakość marna bo z telefonu, zmierzchało się.
sobota, 4 grudnia 2010
czwartek, 2 grudnia 2010
Guitar guru czyli jak pokaleczyć "Wehikuł czasu"
Obiecanki, cacanki...
Obiecałem że w tym roku będzie dużo wypraw i relacji, a zdjęć jeszcze więcej. Hehehhehe, i nie było. Jak mi się zechce to coś wrzucę;) Na pocieszenie, dla wszystkich czytelników Todd Wolfe
http://www.youtube.com/watch?v=CEYdX_ensBM
http://www.youtube.com/watch?v=CEYdX_ensBM
Subskrybuj:
Posty (Atom)