poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Wyprawa była na tyle męcząca że w jej dalszej części straciłem ochotę na robienie zdjęć. Jeżdżę na rowerze prawie codziennie, formy na takie wypady wciąż brak. Jazdy miejskiej nie można porównać z przebijaniem się przez podmokły, nierówny teren gdzie za zakrętem czai się następna górka. Wzniesienia na roztoczu nie przekraczają 300 m.n.p.m ale jeśli raz po raz trzeba się na nie wspinać to jest ciężko:) Następnym razem jedziemy z drugiej strony:D
W tym roku planuję umieszczać więcej notek z wypadów rowerowych. Zdjęć z meczy nie będzie bo Hetman nie gra w II lidze ani w żadnej innej:/


W terenie wiosna na całego. Zazieleniły się drzewa. Łąki pokryły się miękkim dywanem koniczyn a las szumi i śpiewa. Jest spokojnie i pięknie.
Trasa wiodła przez Skokówkę,Lipsko Polesie...jak do kapliczki Świętego Romana z drobnymi modyfikacjami. Do kapliczki nie dojeżdżaliśmy. Leśną drogą staraliśmy się przebić do drogi na Suchowolę. A tam ciągle pod górę i pod górę.
Za nami kolejny wypad. Dłuższy niż poprzedni. Łącznie przejechaliśmy ok 35 km, że średnią prędkością 12,88 km/h....Wolno, część trasy pokonaliśmy pieszo, prowadząc rowery pod górę. Na zdjęciach uczestnicy wycieczki, zadowoleni, z uśmiechem na ustach bo dopiero początek