sobota, 4 grudnia 2010

Rower zimą...

Wczoraj zachęcony kilkoma internetowymi artami postanowiłem pojechać rowerem do pracy. Bo szybciej, nie trzeba stać na przystanku na wiecznie spóźniony autobus, bo to i tamto. Dzień wcześniej przygotowałem rower, założyłem opony z bieżnikiem i zrobiłem rekonesans na osiedlu.

Tragedii nie ma, rewelacyjnie też nie jest. Da się jechać po odśnieżonym chodniku. Gorzej jest z zakrętami i utrzymaniem na nich równowagi:) Zupełnie nie na się jechać po świeżym śniegu. Wracając z pracy musiałem prowadzić a właściwie ciągnąłem rower za sobą...Hamulce działają z opóźnieniem albo wcale. Za to jest bardzo ciepło a właściwie gorąco robi się po paru minutach pedałowania:) Dobre rękawiczki, czapka, wysokie buty, okulary i damy radę zimie:) Lepsze to niż czekanie pół godziny na autobus. Wrzucam 2 zdjęcia, jakość marna bo z telefonu, zmierzchało się.

poniedziałek, 19 kwietnia 2010

Wyprawa była na tyle męcząca że w jej dalszej części straciłem ochotę na robienie zdjęć. Jeżdżę na rowerze prawie codziennie, formy na takie wypady wciąż brak. Jazdy miejskiej nie można porównać z przebijaniem się przez podmokły, nierówny teren gdzie za zakrętem czai się następna górka. Wzniesienia na roztoczu nie przekraczają 300 m.n.p.m ale jeśli raz po raz trzeba się na nie wspinać to jest ciężko:) Następnym razem jedziemy z drugiej strony:D
W tym roku planuję umieszczać więcej notek z wypadów rowerowych. Zdjęć z meczy nie będzie bo Hetman nie gra w II lidze ani w żadnej innej:/


W terenie wiosna na całego. Zazieleniły się drzewa. Łąki pokryły się miękkim dywanem koniczyn a las szumi i śpiewa. Jest spokojnie i pięknie.
Trasa wiodła przez Skokówkę,Lipsko Polesie...jak do kapliczki Świętego Romana z drobnymi modyfikacjami. Do kapliczki nie dojeżdżaliśmy. Leśną drogą staraliśmy się przebić do drogi na Suchowolę. A tam ciągle pod górę i pod górę.
Za nami kolejny wypad. Dłuższy niż poprzedni. Łącznie przejechaliśmy ok 35 km, że średnią prędkością 12,88 km/h....Wolno, część trasy pokonaliśmy pieszo, prowadząc rowery pod górę. Na zdjęciach uczestnicy wycieczki, zadowoleni, z uśmiechem na ustach bo dopiero początek

niedziela, 28 marca 2010

Jazdaaaaa:)

Przejechaliśmy ok 20 km. Jak dla mnie na początek to dużo. Nie jeździłem przez zimę, tyłek będzie bolał przez najbliższych kilka dni. Damy radę...myślimy już o następnym wypadzie:)

Sportowa złość?

Jedziemy dalej...

Pogoda nie do końca dopisała. Słońce zaszło zaraz na początku wycieczki. Wiało nieprzyjemnie. Ale nic to. Frajda z jazdy była niesamowita. Czekaliśmy na nią całą, długą zimę. Błota nie ma za wiele. Śmiało wskakujcie na rowery i w drogę!:)

Pierwsza "wyprawa" rowerowa

Dzisiaj "na poważnie" rozpocząłem sezon rowerowy. Ciężko było już w domu wysiedzieć. Słońce zachęcało do wyjścia na powietrze. 2 razy nie trzeba było mi powtarzać. Z kolegami ruszyliśmy pod górę, rzadziej mieliśmy zzzz:)

Pierwsza notka w 2010

Jak zwykle przez dłuższy czas nic nie pisałem. Ok. pół roku.  Zmieniłem design na wiosenny. Lecimy z tym 2010, konkretnie i krótko.