czwartek, 3 września 2009



Lester jest bez wątpienia kontynuatorem najpiękniejszej, hendrixowskiej,wirtuozerskiej linii gry na gitarze. Zespół zagrał program złożony z własnych utworów połączony jak zwykle z coverami. Pamiętam Little Wing, czy Miss You, Hate You. Brzmienie zespołu nie było najlepsze ale to wina krasnostawskich akustyków, nie są mistrzami konsolety.
Lester Kidson jest obdarzony ciepłą i ciemną barwą głosu. Znakomicie sprawdza się w bluesie. Jego partie solowe są rozbudowane, pełne hendrixowskich zagrywek na kaczce, jazdy wajchą. Pozostali muzycy są tłem dla lidera. Moim zdaniem to wada, przez to koncert był chwilami nużący. Lubię gdy cały band żyje i daje z siebie to co najlepsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz