piątek, 29 maja 2009

Magic Slim & The Teardrops






Ścigani pograli ok. 40 minut. Organizator zapowiedział zmianę sprzętu i następnych muzyków. Magic Slim'a też znałem z lektury:) Kiedyś czytałem relacje z jego koncertu w Polsce. Zaraz miałem zobaczyć faceta w akcji:) Sprzęt zmieniano ok 15 minut. Po chwili na scenie pojawiło się 3 muzyków a na środku stał stołek szpitalno-barowy;) Panowie zaczęli grać, nie pamiętam w tej chwili utworów, brzmiały bardzo rasowo i bluesowy. Gitarzysta na czerwonym Stracie miał bardzo fajny wokal i wycinał oszczędne solówki. Po mniej więcej 3 utworach zaczął podkręcać tempo i umiejętnie zapowiedział Magic'a. Wszyscy odpowiedzieli "Yeahh" a na scenę przy pomocy małego Murzyna wszedł ogromny Murzyn w czarnym kapeluszu:) "Mały" podpiął Slimowi Les Paula (zespół cały czas gra) i występ zaczął się jakby drugi raz:)
Magic Slim mimo wieku zaprezentował się znakomicie. Miał świetny kontakt z publicznością. Piękny, niesamowity, głęboki głos. Prawdziwy bluesman pełną gębą:) Grał z zespołem chicagowskiego bluesa, raz szybki, raz wolny, głownie znane kawałki, parę własnych z tekstami o kobietach. Po prostu Magic:) Myślę że jego występ podobał się każdemu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz